Hotel Habana Libre. |
Mieszkam na 25 piętrze przepięknego Hotelu Habana Libre. Z dużego balkonu podziwiam wspaniałe widoki: Hawana, Morze Karaibskie, Zatoka Meksykańska. Daleko, na samej linii horyzontu widzę dość wyraźny zarys amerykańskiej Florydy, na którą uciekały płynąc łodziami tysiące Kubańczyków mających dość życia w socjalistycznych realiach Kuby. Niesamowite, że z okna hotelu możesz oglądać szlak tych historycznych ucieczek do Ameryki.
Po tej chwili zadumy decyduję się na relaks – muszę się trochę opalić, aby za bardzo nie rzucać się w oczy mieszkańcom Hawany. Zjeżdżam windą na parter. Widzę ładny barek. Obsługa poleca mi cocktaile. Czego tu nie ma: Cuba Libre, Mojito, Margarita, Isla de Pinos, Ron Collins, High Ball, Bloody Mary. Decyduję się, namówiony przez barmana na Mojito, które obok Cuba Libre cieszy się największą popularnością. Bardzo orzeżwiający i smaczny, polecam. Wszystkie serwowane cocktaile przyrządzane są na bazie wytrawnego kubańskiego rumu „Hawana Club” z obowiązkowymi kostkami lodu i różnymi dodatkami, takimi jak sok z cytryny, coca-cola, grenadina, mięta czy piwo imbirowe.
Przemiły barman proponuje spędzenie czasu na basenie. Z radością mijam wskazane przez niego drzwi i moim oczom ukazuje się utrzymany w doskonałym stanie basen. Niespotykanie niebieska woda kusi do pływania. Wokół basenu rozłożone leżaki namawiają do opalania. Osłonięte są gustownymi parasolami. Pełno kelnerów realizujących zamówienia relaksujących się mieszkańców hotelu. Wybieram leżak, zamawiam Cuba Libre i całkowicie oddaję się opalaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz