Ciekawe artykuły o podróżach ich autorów do wielu interesujących miejsc świata, wzbogacone zdjęciami i sporą dawką humoru. Opisują one wrażenia z pobytu w wielu egzotycznych krajach, takich jak Kuba, Wietnam, Japonia, Arabia Saudyjska, Mongolia czy Afganistan. Nie zapominamy także o "Starej Europie", pisząc o Austrii, Wenecji, Albanii czy Rosji. Nie stronimy także od ciekawych miejsc w naszej kochanej Polsce.
Reklama
niedziela, 4 marca 2012
AFGANISTAN - najtrudniejsza podróż (1)
Moja przygoda z Afganistanem miała miejsce w 1988 roku. Kraj w tym okresie był całkowicie kontrolowany przez Rosjan. Byłem młody i nie zdawałem sobie sprawy z tego, jaka to niebezpieczna wyprawa. Moim zadaniem było dostarczenie darów polskiego rzemiosła dla narodu afgańskiego. Nerwowo zrobiło się tuż po starcie z Okęcia, kiedy dowiedzieliśmy się, że odbywamy testowy rejs po generalnym remoncie naszego samolotu.
OK. Wlatujemy w obszar powietrzny Afganistanu. To co widzimy z okien samolotu nie wygląda zachęcająco. Szczyty ośnieżonych pasm górskich. Wszędzie jak okiem sięgnąć góry. Zbliżamy się do jego stolicy, Kabulu. Z okien samolotu widzimy dalej tylko szczyty gór. Piloci przygotowują się do lądowania. Zaczynam się niepokoić: jak tu można wylądować, gdzie jest lotnisko?
Piloci wyjaśniają nam, że lotnisko w Kabulu położone jest wśród gór w kotlinie i żeby tam dotrzeć, trzeba stopniowo tracić wysokość samolotu krążąc wewnątrz masywów górskich. To wyjaśnienie na chwilę nas uspokaja.
Nagle, bez jakichkolwiek uprzedzeń, z obu stron naszego samolotu słyszymy przez okna wybuchy i widzimy białe światła sylwestrowych rac. Jak to możliwe, przecież Sylwester był półtora miesiąca temu (przynajmniej w Polsce).
Okazuje się, że to obsługa lotniska wystrzeliwuje te aluminiowe płonące, gorące race zabezpieczając nasz samolot przed partyzantami rozmieszczonymi w otaczających nas górach i usiłującymi zestrzelić każdy lądujący w Kabulu samolot.
OK. Lądujemy szczęśliwie w Kabulu. Przez okna samolotu widzimy na płycie lotniska długi szereg czegoś co przypomina trumny. Później dowiadujemy się, że to rzeczywiście trumny Rosjan poległych w Afganistanie.
OK. Przyjeżdżamy z lotniska do hotelu. Nowy szok: Przed wejściem do hotelu stoi radziecki żołnierz uzbrojony w AK 47.Wpuszcza nas. Dostajemy pokój. Możemy odpocząć. Mieszkam w jednym ze starych hoteli w centrum Kabulu. Na każdym piętrze urzęduje męski, wszystkowiedzący odpowiednik radzieckiej „Etażowej”.Proszę po angielsku młodego Afgańczyka o przyniesienie kawy. Nie rozumie dokładnie o co mi chodzi – najważniejsze, że zostajemy przyjaciółmi. Później przy każdym naszym następnym spotkaniu powtarza uśmiechając się radośnie: „ Coffe please”.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
This blog was... how do I say it? Relevant!! Finally I
OdpowiedzUsuńhave found something which helped me. Thanks!
Here is my homepage :: rank tracking