Reklama

sobota, 17 marca 2012

WIETNAM – egzotyka Azji.

                   Do stolicy Wietnamu Hanoi przylatuję późnym wieczorem w miesiącu czerwcu. Na lotnisku sprawna odprawa celna. Przyjeżdżam do hotelu nad jeziorem. Jest przyjemnie gorąco. Dostaję pokój. Zmęczony podróżą chcę pójść spać. Przed zaśnięciem dostrzegam nad łóżkiem coś zwisającego z sufitu, Trochę zaniepokojony, sprawdzam i widzę, że to muślinowa(?) moskitiera. Po zastanowieniu dochodzę do wniosku, że chyba to standard w tym egzotycznym kraju. Wiedziony instynktem rozkładam moskitierę wokół łóżka i zasypiam. Rano, okazało się, że to był świetny pomysł - po przebudzeniu spoglądam w górę na moją osłonę i widzę setki robaków uwięzionych w oczkach moskitiery. Jak się dowiedziałem później, niektóre z tych owadów rażą prądem, pozostawiając ślady na ciele człowieka.

                   Po kiepskim śniadaniu w hotelu czas na zwiedzanie Stolicy. I tu szok. To nie ma nic wspólnego z naszą ukochaną Europą. Ulicami pędzą tysiące rowerzystów, rikszy, motorków. Okazuje się, że musimy szybko nauczyć się żyć w nowych warunkach. Jak pokonać ulicę na zielonym świetle i nie dać się zabić?. Idę dalej i widzę restaurację. Reklamy zachęcają do wejścia. Wchodzę, siadam przy stoliku. Podchodzi kelner i proponuje najlepsze danie: pieczonego psa. Widząc zdziwienie w moich oczach wyjaśnia łamanym angielskim, że mięso jest wyjątkowo miękkie i kruche, ponieważ dochowany został rytuał obijania psa przed jego zabiciem. Zszokowany, zamawiam podwójną porcję ryżu z warzywami.
            

                      Dalej standard globtrotera: zwiedzam Mauzoleum Ho Chi Minha i Cesarską Cytadelę. Czas niestety mija szybko i muszę wracać do hotelu. Po wejściu do pokoju słyszę nieprawdopodobny i ciągły hałas: przerażające szczekanie psów. Idę do recepcji, pytam co się dzieje. Okazuje się, że to nie szczekot psów a jedynie rechot wietnamskich żab. Postanawiam sprawdzić to później. Następnego dnia muszę lecieć na południe Wietnamu do Sajgonu (obecnie Ho Chi Minh), byłej Stolicy Wietnamu Południowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz