Reklama

niedziela, 29 grudnia 2013

FINLANDIA - kraj pracowitych, a jednocześnie romantycznych Finów.

Jedziemy do Turku w Finlandii, na organizowane tam Międzynarodowe Targi aby zaprezentować Finom bogatą ofertę handlową polskiego rzemiosła, podpisać stosowne umowy handlowe i tym samym rozszerzyć wymianę handlową między naszymi krajami.

 

Zamek w Turku
Zamek w Turku

Uprzedzeni o problemach z nabywaniem alkoholu w tym kraju zaopatrujemy się w „Wódkę Wyborową” przed naszym odlotem. Na miejscu okazuje się, że alkohol jest w sprzedaży tylko do 21.00 i to tylko w specjalnych sklepach. Co prawda jest to trochę lepiej niż było u nas w stanie wojennym (alkohol od 13,00 i tylko na kartki), ale robienie zapasów alkoholu przez Finów stało się rzeczą normalną (chyba, że ktoś nie ma problemów z wielokilometrowymi dojazdami do sklepów sieci Alko). 

Fronton katedry
Katedra w Turku z 1250 roku.

Zaczyna się nasza normalna handlowa praca w polskim stoisku na terenie Targów. Proponujemy do sprzedaży wyroby rękodzieła polskich rzemieślników. Finowie garną się do naszego stoiska. Słychać głosy zachwytu kobiet podziwiających jakość i piękno polskich wyrobów z bursztynu. Dla Polaka jest to dość nietypowe: każda z Finek widząc bursztyn, wciąga głęboko powietrze i na wdechu wymawia słowa „Meripihka” (bursztyn po polsku), po czym wypuszcza powietrze. Bardzo mi się to podoba i nigdy tego nie zapomnę. Jest to tak różne od naszych rodzimych reakcji. Mężczyźni  są bardziej zainteresowani zakupem naszych ręcznie wykonywanych szachów i kupują ich dziesiątki pomimo wygórowanych cen. Handlowe powodzenie naszej ekspozycji jest więc zapewnione. Właśnie przyjmuję pieniądze za kupione piękne ręcznie rzeźbione szachy i schylam się pod ladę do kasetki z pieniędzmi aby wydać klientowi resztę – w tym momencie przeżywam szok: pękają mi spodnie w kroku. Ratunku! Co robić? Wydaję resztę mając nadzieję, że nikt tego nie widzi. Do hotelu daleko. Idę na przerwę i biegnę do najbliższego sklepu. Mierzę spodnie, wybieram, kupuję, zakładam, wracam. Jestem uratowany.
Park Muminków na wyspie Kailo
Następnego dnia Targów, czując w porze obiadowej głód postanawiam zjeść coś dobrego. Jestem na terenie targów i przyzwyczajony do tego rodzaju imprez w Polsce czy Niemczech, mam nadzieję zjeść kiełbaski z rożna z dodatkiem musztardy czy smakowitej kapustki. Nic bardziej mylnego. Niczego takiego nie znajduję. Jedyne gorące jedzenie, które znajduję na terenie targów to Bar z gorącymi słodkimi budyniami. Cóż mogę zrobić? Zamawiam dwie porcje i zjadam marząc o polskim schabowym. Wracam na stoisko.Obok nas znajduje się stoisko fińskie w którym pracuje jasnowłosa Finka. Sprzedaje wspaniałe, ręcznie wykonane dodatki potrzebne każdemu w domu, np. piękne zawieszki do kluczy. Dziś przynosi nam prezenty dla nas i naszych rodzin. Odwzajemniamy się darowując jej nasz eksportowy hit  „ Wódkę Wyborową”

.Następnego dnia nasza sąsiadka odwiedza nasze stoisko w towarzystwie swoich rodziców. Poznajemy się bliżej. Jest wspaniale, jak w Polsce. Jesteśmy zaproszeni na przyjęcie w ich domu.Koniec Targów. Dziś odpoczywamy. Przygotowujemy się na wizytę u naszych fińskich przyjaciół. Wyjeżdżamy. Serdeczne powitania. Pijemy drinki. Gospodarze są cudowni. Podają na obiad drogocenną i niecodzienną potrawę: „Kotlety z renifera". Jest wspaniale. Jak u nas w Polsce. Super jedzenie. Morze alkoholu. Pora deseru. Ciasta, pyszne lody i nasz kochany budyń/pudding na gorąco oczywiście. Nadchodzi godzina 12.00. Najwyższy czas aby podziękować Gospodarzom za cudowne przyjęcie. Dziękujemy, dziękujemy a Domownicy patrzą na nas dziwnym wzrokiem. Wreszcie, po dłuższej chwili konsternacji,  najstarszy wiekiem Fin mówi: myślę, że zabawa dopiero teraz się rozpoczyna, nie możecie nas teraz zostawić, byłoby to wbrew naturze. Zabawa zaczyna się od nowa: polska i fińska wódka w dużych ilościach, tańce, znowu wspaniałe jedzenie i wreszcie legendarna w tym kraju sauna usuwająca nadmiar alkoholu z naszych żył. Bawimy się do rana. Romantyczna natura Finów zostaje potwierdzona, ale jednak w czasie powrotnego lotu do Warszawy cierpimy z powodu fińskiej „Krapuli”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz