Mój wyjazd do Wiednia miał podtekst sentymentalny. Bardzo chciałem poznać miasto, w którym mój Tata przeżył kilka trudnych lat swojego życia i o którym wiele opowiadał. W czasie wojny był internowany przez Niemców i wywieziony tam na przymusowe roboty. Pracował na dworcu kolejowym przy przetaczaniu wagonów. Trzy razy uciekał do Polski, niestety łapano go i zamykano w więzieniu. Miał wtedy 18 lat.
Katedra Św. Szczepana. |
Zaczynamy od obejrzenia Steffl czyli Katedry Św. Szczepana – chyba najbardziej rozreklamowanej wizytówki Austrii i oczywiście Wiednia. Przepiękna, a jednocześnie przeogromna gotycka budowla z kamienia, ze swoimi strzelistymi oknami i wieżami, robi na nas niesamowite wrażenie. Budowana od XII wieku kryje w swoich podziemiach prochy Habsburgów. Wnętrze Katedry również jest niepowtarzalne, w dużej mierze dzięki przepięknej ambonie Pilgrama, skrzydłowemu, strzelistemu ołtarzowi z XV wieku oraz bogatym zdobieniom jej wnętrza. Na północną wieżę wjeżdżamy razem z innymi windą aby podziwiać największy, bo ważący ponad 21 ton dzwon „Pummerin”.
Prater - diabelskie koło. |
Zbliża się wieczór, żegnamy wesołe miasteczko i pędzimy zaznać relaksu na starym Grinzingu, znanym z doskonałych winiarni serwujących pyszne młode wina z bieżących zbiorów. Wchodzimy do robiącej dobre wrażenie knajpki i widzimy pełno długich drewnianych stołów. Większość z nich jest zajęta. Szybko zajmujemy wolny stół. Na serwecie leży miska smalcu ze skwarkami. Podchodzi ubrana w ludowy strój kelnerka przynosząc półmisek pełen świeżego chleba. Zamawiamy białe wino, dowiadując się, że chleb i smalec jest gratis. Jemy z przyjemnością. Kelnerka wraca z dzbanem schłodzonego w piwnicy wina. Próbujemy – wino jest pyszne.
Ciekawe jak wyglądają inne winiarnie. Postanawiamy sprawdzić to jeszcze tej nocy. Czym się to kończy? Opowiem o tym w następnym artykule.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz