Reklama

niedziela, 29 kwietnia 2012

JANTAR - podróż nad polskie morze



Artykuł o wspaniałym i tanim wyjeździe nad polskie morze do miejscowości Jantar. Było cudownie. Pewnie pojadę tam jeszcze raz.


Nasz Bułgarski namiot.
                        Wreszcie nadszedł lipiec. Wszyscy jesteśmy podekscytowani, bo właśnie w tym miesiącu zaplanowaliśmy nasz wypoczynek: wyjazd nad morze. Ostatnie przygotowania. Pakujemy się, ale to jest trudne. Oprócz toreb z ubraniami, i jedzeniem, musimy zmieścić dmuchane materace i nasz wielki namiot. W dzisiejszych czasach namioty mieszczą się w plecaku, jednak nasz zajmuje trochę więcej miejsca, a to z tego względu, iż jest stosunkowo stary (wyprodukowany w Bułgarii w czasach mojej młodości). Mimo to wciąż go lubimy. To świetny bułgarski sprzęt. Ma wiele zalet. Poza tym, że trudno go złożyć i rozłożyć, jest duży i mieszczą się w nim wszystkie potrzebne rzeczy, więc nie ma potrzeby trzymania niczego w samochodzie.

                 Wyruszamy! Zaczęło się. Uwielbiam podróżować pociągiem, ale jazda samochodem też jest przyjemna. Dzięki Bogu, że mamy klimatyzację, bo temperatura w cieniu jest bliska 30 stopni. W czasie jazdy słuchamy muzyki. Przeważa  doskonały nastrój. Nie można się smucić jadąc nad morze. Patrzę na  piękne mijane krajobrazy. Człowiek uświadamia sobie jak piękna jest Polska, dopiero wtedy gdy ją przemierza. Co jakiś czas widzę całkowicie różne pejzaże: pola kukurydzy, plantacje drzew owocowych, kombajny zbierające zboże, a czasem lasy tak gęste, że kierowca czuje się jakby jechał jakimś bajecznym tunelem.
                 Podróż trwa ok. 6 godzin. Czasem zatrzymujemy się, żeby rozprostować nogi, ale ostateczne opuszczenie samochodu stanowi wielką ulgą. Po przyjeździe na miejsce, od razu zabieramy się za rozkładanie namiotu. Całe szczęście, że sprzyja nam pogoda i nie pada deszcz. Po kilku próbach namiot stoi w swojej pełnej okazałości. Rozglądam się dookoła. Rozbiliśmy namiot w bardzo ładnej części pola namiotowego. Wszędzie starannie przystrzyżona trawa, po której biegają dwa kucyki i para psów, a nawet jeden czarny kot. Mimo, że trochę jesteśmy przesądni, to i tak nie przejmujemy się nim. Przecież zapowiada się naprawdę ciekawy dzień .
                 Oczywiście pierwsze co zrobiliśmy, to poszliśmy na plażę. To wspaniała i niepowtarzalna chwila, kiedy widzisz morze, którego nie widziałeś przez tak długi czas. Człowiek na ten widok od razu się relaksuje. Czujesz ulgę. Szum fal i bezkresny obraz morza sięgającego aż po horyzont jest jak relaksujący lek, wręcz narkotyk. Plaża w Jantarze jest naprawdę czysta, w piasku nie widać puszek, wypalonych papierosów czy innych niespodzianek. Jednak wczasowiczów jest sporo. Stoimy tak parę minut jak zaczarowani, kontemplując dawno zapomniane widoki. Powoli jednak zbliża się wieczór. Postanawiamy pożegnać się z morzem do następnego dnia i wrócić na nasze pole namiotowe.

Autor artykułu: Artur Kosiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz