Jedyny
na świecie kraj totalitarnego reżimu i jednocześnie jakże pięknej i
niepowtarzalnej przyrody.
Lecimy tam w 1985 roku, już po śmierci Kim Ir Sena za
rządów jego syna Kim Dzong Ila. Trochę strach, ale po doświadczeniach zdobytych
w Afganistanie dochodzimy do wniosku, że może przesadzamy. W końcu nasz wyjazd
jest rezultatem oficjalnego zaproszenia do Phenianu przez Ambasadę Korei
Północnej w Warszawie, mającej nadzieję na
rozszerzenie stosunków handlowych z naszym Krajem.
Po przylocie do Phenianu zostajemy odebrani z lotniska i
zawiezieni do naszej Ambasady przez jej pracownika. Okazuje się, że zwyczajowo
zamieszkamy na terenie Ambasady w jednym ze stojących tam domków. Rozumiemy, że
tak będzie bezpieczniej, chociaż boimy się, że nasza swoboda poruszania po
Stolicy też może zostać ograniczona. Następnego dnia okazuje się jednak, że
możemy wyruszyć do miasta sami. Wszyscy spotykani ludzie noszą (to obowiązek)
przypięte do bluzek czerwone znaczki (inne młodzież, inne dorośli), z
wizerunkami Wielkiego lub Drogiego Przywódcy. Później okazuje się; że nie można
ich zgubić ani dać w prezencie cudzoziemcowi. Grozi za to surowa kara.
Zaślubiny |
Mijają
nas maszerujące w dwuszeregu dzieci w wieku ok. 10-14 lat, wszystkie jednakowo
ubrane w białe bluzki i czerwone spódniczki, które na polecenie nauczycielki
zatrzymują się co jakiś czas by starannie posprzątać chodnik po czym maszerują
dalej. Oto dlaczego w Phenianie ulice lśnią czystością. Dochodzimy do Placu Kim
Ir Sena na którym orszak świeżo zaślubionej pary robi sobie zwyczajowe zdjęcia
– my też się fotografujemy. Podziwiamy Mauzoleum Kim Ir Sena, w którym czasem
wystawiane są na widok publiczny zabalsamowane ciała Wielkiego a po śmierci Kim
Dong Ila także Drogiego Przywódcy.
Wieża Dżucze |
Po drugiej stronie rzeki widzimy wieżę w kształcie
płonącej iglicy, wywołującą dość nieskromne skojarzenia naszych koleżanek.
Później okazuje się, że ta mająca około 170 m. wieża Dżucze została wybudowana
w 1982 roku dla upamiętnienia 70 rocznicy urodzin Kim Ir Sena. Podobno została
wybudowana z tylu granitowych bloków ile dni życia przeżył Wielki Przywódca
(25.550 bloków). Kontemplujemy ten widok długo.
Czas szybko mija. Niestety musimy wracać do Ambasady.
Trzeba zorganizować oficjalne przyjęcie z okazji otwarcia naszej wystawy,
prezentującej ofertę eksportową polskiego rzemiosła. Ponieważ w Phenianie nie
ma sklepów spożywczych dla nas dostępnych, w żywność zaopatrujemy się w sklepie Ambasady. Później
godzinami pracujemy przy tworzeniu astronomicznej liczby artystycznych kanapek
na uroczysty poczęstunek gości. Rozmawiamy o tragicznej sytuacji
gospodarczo-politycznej w Korei Północnej: o głodzie, biedzie, politycznych
obozach pracy do których ludzie trafiają z byle powodu i żyjąc w nieludzkich warunkach, torturowani
chorują i często umierają.
W późniejszych czasach wszystkie te fakty zostały
potwierdzone a mój serdeczny kolega wielki reżyser i dokumentalista Andrzej
Fidyk nakręcił o tym dwa wstrząsające w swoim wyrazie dokumenty: „Defilada”
(1989) oraz „Historie z Yodok” (2008).
Kanapki były gotowe nad ranem.